Taaak... Spacer z psem dla odprężenia - to jest to! Ale co się dzieje, gdy spacerujemy na dwa psy? Lub lepiej - na trzy? :D
Taki zaszczyt spacerowania z trzema
yorkami spotkał mnie jakiś czas temu, kiedy wraz z Korą pojechałyśmy
odwiedzić Karata, a tam zastaliśmy... Kuzynkę wraz z jej małą kluchą -
Mają ;D
Pamiętam, gdy po raz pierwszy prowadziłam
dwa psy - niezapomniane wrażenie, a kiedy trzy? Ech... Istne
szaleństwo! Mam nadzieję, że w przyszłości na codzień będę spacerować z
trzema, czteroma psami i zaznawać tej wariacji.
A więc wraz z Korą, Mają i Karatem
udaliśmy się na krótki spacerek. Kora i Karat szliby spokojnie, gdyby
nie rozbrykana Maja, której młodziutkie łapki kazały cały czas,
nieustannie się ruszać... Ach, ta magia szczeniaka...
Po chwili i moja Kora (?!) rozpoczęła
zabawę, zaczynając się w Pyrkę (zastępcze imie yoreczki :D). Pomyślałam
"Ta stara ywga? TO jest ten PIES, który nie wyściubia nosa spod kołdry? "
o.O Nie mogłam wyjść z podziwu. Przyzwyczaiłam się już do Kory strachu
przed innymi, nieco większymi psami, a że w naszej okolicy nie było za
bardzo psiaków, z którymi możnaby trenować postanowiłam pozostawić
wszystko na swoim miejscu. Taka prawda też, że Maja jest w zasadzie
pierwszą suczką, jaką Kora poznała - wcześniej miałą tylko kontakt z
psami.
To co Kora wyrabiała kompletnie nie przypominało zachowania mojego psa :D
Takie szczęście, jakie ją opętało, idziałam wcześniej tylk raz, gdy Kora po raz pierwszy ujrzała morze.
A co było dalej? Przepychanki,
przewracanie małej na grzbiet, stawanie nad nią i chodzenie nad nią tak,
by nie mogła się ruszyć... Hmm... Określenie "ciekawie" to o wieeeele
za mało :D
Cytując słowa Pani E.Ossowskiej "Bitew, jakie tam się rozgrywały nie powstydziłby się sam Napoleon!" :D
Na koniec wróciliśmyna ogródek Karata,
gdzie Kora zabrała się za starannne wylizywanie małej, dzięki czemu
wszyscy powiedzieli "Ona chyba myśli, że Maja jest jej szczeniakiem!"
Ech... Co to był za dzień! :D
Kilka razy spacerowałam z dwoma psami... (mój i york sąsiadki) Gdyby nie fakt, że mój pies biegał bez smyczy, to nie wiem czy bym dotarła do domu... co chwile byłam oplątywana smyczą u.u
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie miałam okazji prowadzenia dwóch, ani tym bardziej trzech psów, więc nie wiem jak to jest :D . Ale domyślam się, że nie jest łatwo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Evily i Daisy
Ja raz w życiu prowadziłam dwa psy (jako wolontariat w schronisku) i powiem, że to ciekawe wrażenie :D
OdpowiedzUsuńCzasem uda mi się spotkać jakieś znajome psiaki na spacerze, więc suni czasem brakuje zabaw z innymi psami :/ Ale jak już się zacznie (zabawa) to trwa baardzo długo :D
Nad morzem kiedyś spotkałyśmy szczeniaczka jamnika i Zuzia chyba też myślała, że to jej szczeniak :P
Pozdrawiam!
http://poprostuzuzia.blogspot.com/