wtorek, 29 października 2013

Witaj wystawowy świecie!

26 i 27 października 2013 roku odbywała się znana poznańska podwójna międzynarodówka :)
Oczywiście zaciągłam się na nią i ja.
Wszystko było cudowne!
Jestem z niej bardzo zadowolana i wcale nie dziwię się, że "straciłam tyyyle czasu" :)
Uwierzcie mi, że jeśli nie byiście, to możecie tylko żałować :P
Przy okazji spotkałam się z klubową Amaril ;)
Najbardziej zależało mi właśnie na tym spotkaniu i na szczęście się nie rozczarowałam :)
Na początek miałam jednak problem odnaleźć się w poszczególnych pawilonach, jednak już po chwili wszystko wydawało się by logicznie ułożone.
 Zobaczyłam całą masę ras. M.in.:
samojedy, terriery szkocki, chow-chowy, australian cattle dogi, husky, malamuty, akity inu i amerykańskie, posokowce, setery szkockie, angielski i gordony, komondory i puli, aussie, sheltie, collie rough i smooth oraz wiele, wiele innych ras, których nie mam siły wypisać ;P
Był to z pewnością bardzo uday ddzień.
Jednak wybierając się na podhalańczyki zorientowałam się, że moja wydrukowana wcześniej ze strony ZKwP rozpiska kompletnie nie zgadzała się z tym, co było napisane przy poszczególnych ringach.
Obchodząc dookoła pawilon 6a zorientowałam się, że błąd jest nie tylko w podhalanach, ale we wszystkich rasach.
Była godzina 12.00, Jacki miały się zacząć za 20 minut...
Zdenerwowaa, że już jest po wszystkim i na najważniejsze się spóźniłam, jak głupia wystrzeliłam do pawilonu 3a, w którym zaraz po wejściu spotkała mnie cała masa JRTków.
Jak zpośród nich odnaleźć tego jednego właściwego?
Na szczęście nie okazało się to dla mnie problemem, bo tuż za rogim siedział mały łaciaty piesek przy trójce swoich ludzi z ciekawymi, czarnymi "okularkami" dookoła oczu...
Oczywiście był to strzał w dziesiątkę!
Na szczęścię, bo po chwili niepewności Agaty byłam skłonna uznać, że zrobiłam z siebie idiotę; to nie oni.
Okazało się jednak inaczej ;)
Po chwili naszej "realnej" znajomości do ręki dostałam wspaniałe dwa zdjęcia - zlepioną w programie Korę na zdjęciu z Biną, prześliczną uplecioną własnoręcznie bransoletkę oraz swego rodzaju talicę moich ulubionych rzeczy na kartce ;)
Dziękuję Ci bardzo!
Po chwili Bina wyruszyła na ring...

Łaciata załapała się na czwartą lokatę oraz dostała ocenę doskonałą :)

Po ocenie wybraliśmy się na spacerek dookoła Targów.
Ku mojej radości dostałam do poprowadzenia baaaardzo skoczną i baaaardzo szczekliwą Binę :D
Powróciliśmy na teren Targów, gdzie wraz z Agatą zwiedzałam różne inne pawilony i ringi.
Chcąc coś kupić dla Biny Agata zauważyła "odgryzioą" rękę, calutką zakrwawioną i na dodatek jeszcze z kością na wierzchu :D
Bez zastanowienia ręka została zakupiona :D
 Przy okazji Bina wzięła udZiał w biegu na darmowej, testowej bieżni ;)

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=zg3EGcZIWIU

Na koniec naszego spotkania Agata pozwiloiła mi "wystawić" Bię na ringu przygotowywawczym :)
Ponoć nawet jak na pierwszy raz nieźle mi poszło xD


 Poznaniu - oczekuj mnie za rok!

sobota, 19 października 2013

Piękna, złota jesień


Ostatnio zabrałam Korę znów na moje kochane sesje zdjęciowe. Teraz biedaczka patrzy na mnie z wzrokiem, który mówi:,,Co Ty masz z tymi zdjęciami?... Po co Ci to?". Ja niestety wiem nadal swoje i sesje w miarę regularnie przeprowadzam. Liczymy, że tym razem uda nam się dostać do konkursu fotograficznego. Może się uda, a może nie... Ale jestem dobrej myśli.

Tego roku mamy piękną jesień. Z Korą spacerujemy, a obok nas spadają kasztany, a na nas liście z drzew. Jest pięknie, zwłaszcza, że pogoda dopisuje, a na ogródku spędzamy dużo czasu głąbując.
Na ogrodzie zrobiło nam się złociutko, więc korzystamy z każdej wolnej chwili przebywająctam i ciesząc się ostatnimi promieniami słońca.




Ale wiadome - co za dużo, to niezdrowo, tak więc nie marnujemy czasu tylko na dworze, ale również intensywnie pracujemy w domu odrabiając zadanie domowe z psiej szkoły założonej przez Korę "Dobranoc!"

Lenistwo nie odwidzi jej się nigdy... Może i dobrze, ponieważ przynjmniej nie mam psa, który się kłaczy i jest żądny zdemolować mi cały dom. Choć zastanawiam się, czy czasem nie wolałabym takiej zawadiaki...
Powoli planujemy najbliższy i trochę dalszy czas. Jeszcze tej jesieni będziemy trenować sobie rally-o. Jeśli coś nam z tego wyjdzie latem zamierzam się zapisać w Poznaniu na jakiś wakacyjny kurs. Zimą, jeśli będzie dostatecznie ciepło plenerowe mini kursy obedience będą kontnuowane. Natomiast na wiosnę - przełom - rozpoczniemy agility. Na początek zaczniemy ze stacjonatami i slalomem, ponieważ w tegorocznych wakacjach zauważyłam u czarnej pewną żyłkę agilitowca...

Od czasu do czasu wyciągam prześcieradło i użądzam sesę stuceyją, co młodej dpowiada, bo najzwyczajniej w świecie dzie spać, choć nad głową świeci jej się dziesięć lampek...


Ostatnio bardzo spodobało mi się robienie Korz zdjęć, a potem dokładne oglądanie jej oczu, w których odbija się wszystko co czarna widzi... W tym niestety - i ja.
Niedługo święto zmarłych. Postanowiłam zabrać wieczorem na cmentarz ze sobą aparat i uwiecznić ten piękny widok, który niestety można zauważyć tylko raz do roku... Zastanawiam się wtedy co by było, gdyby nie było Kory... Jak otczyłoby się moje życie... Cy załamałabym się?
Jednak we wszystkich tych sytuacjach rozbawia mnie zawsze Frania, która siedzi w tej swojej klatce i tylko mówi do nas:,,Macie z głową, idźcie spać, przejdzie wam, nie martwcie się; no stres"
I takiej dewizy się trzymamy!